Bracia z filmu „Zabawa w chowanego” zaapelowali do ofiar nadużyć: Zacznijcie o siebie walczyć
Tomasz Sekielski jeszcze przed premierą „Zabawy w chowanego” mówił w „Onet Rano”, że jeden z braci nie chciał wystąpić w filmie. Jakub Pankowiak przyznał, że chodziło o niego. – Przede wszystkim po prostu bałem się reakcji innych i wstydziłem się tego, że sam jestem ofiarą księdza – powiedział. Dodał jednak, że „coś się w nim przełamało”, gdy zobaczył film „Tylko nie mów nikomu”. – Film „Zabawa w chowanego” był najlepszą terapią, jaką przeżyłem. Konfrontacja oko w oko z księdzem Hajdaszem w prokuraturze, bycie w miejscach, w których to się działo, rozmowy z przedstawicielami władz kościelnych, uświadomiły mi, że nie ma innego wyjścia, że nie można się z tym problemem ukrywać – mówił.
Serduszko na Dzień Matki
Jak wyjaśnił Bartłomiej Pankowiak, wykorzystywanie go przez księdza trwało od trzech do sześciu miesięcy. Opowiedział, że skończyło się to dokładnie pewnego roku w Dzień Matki. – Hajdasz wiedział, że chciałem sprawić mamie jakiś wyjątkowy prezent, więc zasugerował, żebym do niego przyszedł, bo ma ładne szklane serduszko, które idealnie nadaje się na prezent dla mamy. Powiedział wprost, że jak przyjdę i zrobimy to, co zawsze, to on mi je podaruje i będę mógł powiedzieć mamie, że jest wyłącznie ode mnie – opowiedział Pankowiak. Jak zjawił się na miejscu, okazało się, że z wikarówki wychodzi jakiś inny chłopak, trochę starszy od niego. – Hajdasz wpuścił mnie do środka, a sam poszedł do łazienki. Chwilę później wszedł kościelny, a ja, gdy drzwi były otwarte, wybiegłem stamtąd – opowiedział.
W przypadku Jakuba Pankowiaka trwało to około półtora roku. – Z tego, co pamiętam, do molestowania mogło dochodzić nawet setki razy. Hajdasz korzystał z każdej możliwej okazji, by dokonywać wobec nas tych czynów – mówił.
„Wpolskim Kościele potrzebujemy zmiany generacyjnej”
Czego oczekują bracia po premierze filmu „Zabawa w chowanego”. Jakub Pankowiak zaznacza, że biskup Janiak i ksiądz Hajdasz „niespecjalnie go już obchodzą”. – Chciałbym, by inni biskupi mieli odwagę mówić głośno o tych, którzy łamali prawo i wymieniać publicznie ich nazwiska. Chciałbym, by ofiary nie były atakowane w społeczeństwie, by mogły swobodnie mówić o tym, co je spotkało. Byśmy nie byli też wciągani w jakąś plemienną wojnę pomiędzy prawą i lewą stroną. Ta sprawa musi pozostać apolityczna i potrzebne jest prawo, które będzie traktowało każdą ofiarę tak samo, nie tylko ofiary osób duchownych – podkreślił. Bartłomiej Pankowiak stwierdził natomiast, że chciałby dymisji bp Janiaka, chociaż zgadza się z bratem, że jedna dymisja nic nie zmieni. – W polskim Kościele potrzebujemy zmiany generacyjnej, zmiany myślenia. Chciałbym, by wydarzyło się to, co wydarzyło się kilka lat temu w Chile. Liczę, że przyjedzie do nas komisja, która rozliczy wszystkich biskupów, którzy tuszowali przestępstwa – powiedział.